Problemem nie jest sama ilość przepisów, lecz jakość ich stanowienia. Polska zajmuje jedno z najniższych miejsc wśród krajów OECD pod względem ogólnego poziomu obciążeń regulacyjnych. To sugeruje, że głównym wyzwaniem jest raczej niestabilność prawa niż jego nadmiar. Kluczowe są systemowe słabości procesu legislacyjnego, takie jak brak zaufania do ekspertów, fatalna niechęć do rzetelnej oceny skutków regulacji czy wreszcie klientelizm polityczny w inwestycjach, zwłaszcza publicznych spółek z udziałem Skarbu Państwa. Problemy regulacyjne odbijają się na konkurencyjności Polski w handlu i innowacjach. Rozwój jest hamowany przez bariery biurokratyczne i powolną cyfryzację administracji. W sektorach opartych na wiedzy utrudnienia w zatrudnianiu specjalistów ograniczają potencjał rozwojowy. Ponadto poziom inwestycji venture capital w Polsce wynosi zaledwie 0,01 proc. PKB – znacznie poniżej średniej unijnej (0,05 proc.), co częściowo wynika z komplikacji regulacyjnych. Kluczowe działania powinny obejmować: poprawę jakości legislacji poprzez ocenę skutków nowych ustaw i ograniczenie wpływu polityki na proces regulacyjny, przyspieszenie cyfryzacji administracji w celu obniżenia kosztów zgodności oraz stabilizację polityki fiskalnej, tak by uniknąć powtórki chaosu podobnego do Polskiego Ładu. Podsumowując, problemem Polski nie jest nadmiar regulacji jako taki, lecz brak przejrzystości, stabilności i racjonalnej koordynacji w procesie legislacyjnym. Usprawnienie tego obszaru mogłoby pobudzić wzrost gospodarczy bez rezygnacji z niezbędnego nadzoru regulacyjnego.